czwartek, 8 listopada 2018

Wszystko ze względu na Niego!

Chodzimy różnymi drogami. Przychodzą jednak chwile, gdy nie jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z życia. Czujemy jakiś niedosyt, a czasami wręcz rozpacz i niechęć. Dlaczego?

Dotąd nie wynaleziono "perpetuum mobile". My także nie jesteśmy samonapędzającym się organizmem. Potrzebujemy energii z zewnątrz. To samo dzieje się z naszym sercem, z naszą duszą. Ona potrzebuje energii z zewnątrz, ze Źródła.

Jezus nas szuka. Cały czas. Chodzi, krąży i szuka, wygląda, gdzie pogubiły się Jego owce. Pozwólmy się Mu znaleźć. Jak to zrobić?

Wszystko, co robimy i zasady, jakie mamy w życiu, mają nas do Niego prowadzić. Pomyślmy, czy rzeczywiście tak jest. Może relacje, jakie mam albo moje poglądy zabierają mi Jezusa, czas na rozmowę z Nim? Może trzeba to wszystko uznać za stratę, za śmieci, jak św. Paweł?

Nie odłączajmy się od źródła energii. W końcu nie chcemy zgasnąć i zgubić się w ciemnym lesie, gdzie grasują wilki...

wtorek, 30 października 2018

Siewcy pozytywnego fermentu!

Chrystus daje dziś kapitalny obraz tego, co mamy robić jako chrześcijanie.

W świecie, który jest jednym wielkim naczyniem mąki, pewną całością, w której są różni ludzie, różne zjawiska - dobre i złe - mamy wpuścić odrobinę zaczynu. Ta odrobina sprawi, że wszystko się zakwasi. Odrobina pozytywnego fermentu, czyli nawet drobny czyn z naszej strony albo jedno słowo. To może sprawić, że nastąpi "przerobienie" świata. A najpierw zacznijmy od naczynia, którym jest nasze życie - i wpuśćmy tam pozytywny ferment Bożego słowa. Słuchaj, Izraelu!

Ciesz się z małych rzeczy i bądź w nich wierny - bo z małego ziarna rodzi się wielkie i piękne drzewo.

piątek, 5 października 2018

Biada Tobie, Jakubie...

Biada Tobie, Jakubie, który czujesz się lepszym chrześcijaninem tylko dlatego, że jesteś klerykiem, "znawcą teologii".

Bo gdyby w tym antyklerykale, który Cię denerwuje, stały się cuda takie, jak w Twoim życiu, już dawno by uwielbiał Boga i dzień w dzień na klęczkach przed Panem się modlił.

Dlatego dziękuj, Jakubie, za to, że dobry Bóg jest z Tobą, bo niczym nie zasługujesz na tę łaskę, a jest to jedynie wyraz Jego miłości.

A za antyklerykała się módl, żeby mógł doświadczyć tego samego lub jeszcze piękniejszego.

Edit.

Ten tekst to pewien przykład odniesienia słów Chrystusa do naszego życia. Nie ma na celu pokazania mojej pokory (to tylko przykład). Może warto, by każdy z nas właśnie spróbował w taki sposób w swoim sercu przeczytać ten fragment?

poniedziałek, 1 października 2018

Być ostatnim

Chcemy być pierwsi: na zawodach, w konkursach.. i dobrze, bo talenty trzeba rozwijać.

A w Ewangelii chodzi o coś zupełnie innego. Ale by było pięknie, gdyby udało się być ostatnim ze wszystkich, jak Jezus.

"Kto z was jest najmniejszy, ten jest wielki". Jeśli zechcę kiedykolwiek górować nad innymi, mam przyjąć dziecko, tego najmniejszego. I stać się sługą... Dzieckiem-sługą.

środa, 26 września 2018

Aby byli zdrowi

Dzisiaj Jezus wysyła Apostołów na misję. Mają uczyć się iść i głosić.

Co mają robić? Dwie rzeczy: głosić Ewangelię (czyli Jezusa) i uzdrawiać.
Co robił Jezus? Głosił Ewangelię i uzdrawiał.

Konsekwencja wydaje się prosta: my, jako chrześcijanie, też jesteśmy w misji. Mamy misję w naszych środowiskach: w domu, szkole, pracy, parafii, na placówce misyjnej w innym kraju. Co mamy robić? Głosić Ewangelię życiem i słowem, a także uzdrawiać. Nie tylko poprzez charyzmat uzdrawiania fizycznego z chorób. Ale także poprzez uzdrawianie zranień serc, popsutych relacji, podnoszenie na duchu tych, którym brak nadziei.

Proste, ale jakże trudne, szczególnie w najbliższym otoczeniu. Duchu Święty, bez Ciebie nie będziemy świadkami! Pomóż nam! Maryjo, która poszłaś z Dobrą Nowiną do Elżbiety, pomóż nam iść z nią do ludzi.

sobota, 22 września 2018

Krok po kroku...

Słowa Bożego nigdy nie brakuje. To ziarno jest zawsze obfite. Wystarczy dla każdego.

Mamy Pisma Święte, mamy codziennie w kościołach Mszę świętą, mamy różne grupy biblijne. Wiele, wiele różnych źródeł, różnych spichlerzy, skąd to ziarno można wziąć.

A Jezus ciągle zasiewa, cierpliwie czekając na naszą otwartość.

Weź Słowo. Przeczytaj, zapamiętaj, może zapisz gdzieś. Tak, aby nie zostało wydziobane przez ptaki, aby nie uschło na skale, aby nie zostało zagłuszone przez ciernie...

wtorek, 18 września 2018

Masz marzenia?

Jacy ludzie zdobywają szczyty? Tacy, którzy mają marzenia.

Dzisiejsza Ewangelia i patron - św. Stanisław Kostka - uczą, że jeśli chcesz wygrać życie, musisz mieć marzenia.

Uważam, że każdy człowiek wierzący powinien być marzycielem, bo bez tego trudniej piąć się do góry, do świętości. Być może czasem przyzwyczajamy się do myślenia typu: swoje obrzędy trzeba odprawić, w niedzielę do kościoła pójść, być OK i w zasadzie to tyle. Pytanie: jak długo można tak wytrzymać?

Życie wiarą to marzenie życia w miłości Boga. Marzenie realizowania Jego planów - choć nieraz są szalone. Marzenie poznawania ciągle nowych, pięknych ludzi. Marzenie bycia razem we wspólnocie i spędzania czasu w sposób szalony. Marzenie zdobywania ludzi dla Pana Boga. Marzenie życia z radością i z pasją.

Czy to w ogóle możliwe?

Jezus był pasjonatem od samego początku. Jako dwunastoletni chłopak wiedział, że najważniejsze jest życie blisko Pana Boga i poświęcał temu całe swoje życie. Chyba nie trzeba pytać, czy był szczęśliwy.

A św. Stanisław? Przemierzył setki kilometrów wbrew woli rodziców, by spełnić marzenie. Maryja zapragnęła od niego, by został zakonnikiem. Nie było łatwo, bo rodzice nie chcieli się na to zgodzić. Mieli inne plany dla syna. Nie chodzi o to, by być buntownikiem - Stanisław był daleki od buntownika. Po prostu miał marzenie życia takiego, jakiego chce dla niego Bóg, z każdym szaleństwem, jakie mogłoby się z tym wiązać. Wyobraź sobie, że masz bez samochodu przemierzyć 400 kilometrów tylko po to, że Bóg chce od Ciebie życia pustelnika. Albo poświęcasz kilkadziesiąt godzin sprawie jednego człowieka, na modlitwie i rozmowach, bo on oddalił się od Boga.

Dzisiaj są tacy ludzie. Też chciałbym taki być. Nie patrzeć na suche kalkulacje i opłacalność, ale na marzenia i miłość Boga.

Matko Najświętsza i św. Stanisławie - uproście nam u Pana Boga łaskę takiego życia!

sobota, 15 września 2018

Wzór przeżywania krzyża

Dzisiaj wspomnienie Matki Bożej Bolesnej. Piękna konsekwencja wczorajszego święta Podwyższenia Krzyża Świętego.

Przejmująca i bardzo prosta scena: Jezus umierający na krzyżu, Jego Matka i dwie inne kobiety, św. Jan. Spojrzenie Jezusa i Jego wypowiedziane w ogromnym trudzie słowa: "Niewiasto, oto syn Twój", "Synu, oto Matka twoja".

Testament z krzyża. W chwili największego cierpienia i jednocześnie największego zwycięstwa Jezus, który za chwilę przekaże swoją misję Apostołom i Kościołowi, czyli nam, chce, byśmy wzięli Maryję do siebie.

Maryja to Matka Jezusa i nasza Matka. Przez Nią najłatwiej dojść do Jezusa. To On zechciał i postanowił, że odtąd do końca świata Maryja będzie naszą Pośredniczką, przekazującą nas w dłonie Boga.

Maryja jest też wzorem przeżywania krzyża. Ty i ja mamy swoje krzyże, większe i mniejsze. Jeśli jeszcze nie wiesz, jak je przyjąć i nieść, idź do Maryi i pytaj. A Ona zawsze Ci powie: "Uczyńcie, cokolwiek wam powie Jezus". Więc pytaj Ją o radę i odpowiadaj na pytanie: co zrobiłby Jezus w tej chwili? Bo właśnie to robiła przez całe życie Maryja.

środa, 12 września 2018

Błogosławieni

Dzisiaj przychodzą mi do głowy dwie refleksje.

1. Jesteśmy błogosławieni, bo sam Jezus zniża się ku naszej słabości. Będąc w szpitalu, przyjmuję Komunię Świętą. I tak się zastanawiam: to najcenniejszy Dar, jaki tylko można otrzymać. To po prostu Bóg. I ja przyjmuję Go tak zwyczajnie. Z jakiej racji przystępuję do takiej uczty? Nie mam zasług, jestem zwykłym śmiertelnikiem, grzesznikiem, jak każdy. Nieraz nie mam ochoty kochać i ruszyć palca wobec drugiego człowieka. Ale On i tak przychodzi: "Błogosławieni jesteście, ubodzy..."
Nie marnuj tego Daru, bo tylko On da Ci szczęście. On jest jedyny trwały, prawdziwy i niezmienny wobec wszystkiego, co jest dokoła...

2. Jesteśmy błogosławieni, gdy nas prześladują. Te słowa nieraz słyszałem w Seminarium i ciągle trwają w pamięci. Dzisiaj wracają w Ewangelii. Zastanów się, gdy Cię wszyscy za wszystko chwalą. Jeśli dam prawdziwe świadectwo, zawsze spotka się to ze sprzeciwem. Jezus to przeżywał. Nielogiczne, prawda? Ale odkąd zgrzeszyliśmy, miłość naprawdę nie jest logiczna... Sam tego do końca nie rozumiem. Może Pan Bóg da zrozumienie.

czwartek, 5 lipca 2018

Ufaj, synu...

Tekst Ewangelii na dziś: Mt 9, 1-8

Dziś Jezus w swoim Słowie wzywa mnie do ufności. Ufaj, dziecko! Zaufaj Mi, że w sytuacji, w której się teraz znajdujesz, Ja jestem.

Ufność Panu Bogu nie zawsze jest taka oczywista. Gdy doświadcza się lęków, obaw, jakiejś niepewności, co przyniosą następne dni, gdy oczekuje się na pewne ważne wydarzenia, decyzje - nie zawsze tak łatwo zwracam się do Pana Boga. Szatan chce, żebym pływał w moim lęku, w poczuciu, że nie dam rady, że przegram te wydarzenia. Ale Jezus mówi: Ufaj, dziecko! I pierwszą rzeczą, jaką dodaje, jest: Odpuszczają ci się twoje grzechy. Jezus daje mi swoje miłosierdzie i pokój.

Zaufać Bogu... To nie znaczy, że już nigdy nie będę się bał. Ale będę mógł z Jezusem ten lęk przekroczyć. O to dzisiaj się módlmy dla każdego z nas.

Duchu Święty, który leczysz nasze dusze i ciała - przyjdź ze swoją łaską!
Maryjo - Ucieczko grzeszników i Uzdrowienie chorych - módl się za nami i obroń nas przed szatanem!

wtorek, 3 lipca 2018

"Z Męki Pana zrodzon Kościół..."

Dzisiaj, w święto św. Tomasza Apostoła, dotknęło mnie I czytanie:

A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha. (Ef 2, 19-22)

To jest coś niesamowitego, niemożliwe do pojęcia ludzkimi siłami. Jestem współobywatelem świętych i domownikiem Boga! Jestem powołany do tego, żeby być świętym! Mieszkać razem z Bogiem już tutaj! Jakie są cele mojego życia? Może zostać księdzem, przepracować pewien czas na kilku parafiach, wyspowiadać tyle i tyle osób... Jakie są cele Twojego życia? Zbudować piękną rodzinę, znaleźć dobrą pracę, ustatkować się, potem awansować, zwiedzić trochę świata. Piękne cele i warte realizacji. Tylko czy to wystarczy?

Po co to wszystko? O ile jest jeszcze dobrze i wszystko idzie pomyślnie, nie zastanawiam się aż tak nad sensem. Ale gdy przychodzi kryzys, pojawia się to pytanie: po co? W jakim celu? Jaki jest sens? Odpowiedź jest właśnie w tym Słowie: całe moje życie ma służyć temu, by być współobywatelem świętych i domownikiem Boga już tutaj, a potem w niebie. Budować królestwo Boga na ziemi! Bo prędzej czy później ja i Ty zapytamy: po co ta praca, pieniądze, ludzie? Co potem? Co dalej?

Bóg stworzył Ciebie i mnie z miłości i dla miłości. W raju przegraliśmy z szatanem. Co zrobił Bóg? Nie cofnął swojego podpisu pod nami. Posłał swojego Syna, który został zabity na Krzyżu, przelał swoją Krew i zmartwychwstał, żebyśmy z powrotem mogli być domownikami Boga. Z Męki Pana został zrodzony Kościół.

Z tego rodzi się kolejne pytanie: czym jest Kościół? Tylko instytucja złożona z papieża, hierarchów i wiernych? Organizacja charytatywna? A może przede wszystkim świątynia samego Boga, miejsce, gdzie można spotkać Jezusa? Miejsce, gdzie jest Jezus pomiędzy nami. Wspólnota ludzi, których celem jest być domownikami Boga, których celem jest to, by każdy człowiek był domownikiem Boga. Bo kiedy jestem domownikiem Boga, czuję się naprawdę jak u siebie.

To jest niesamowita Nowina! Tak piękna, że aż rodzi we mnie obawę: czy to naprawdę może się spełnić? Jest teraz tyle różnych problemów, tyle bólu w Kościele, tyle grzechów, zdrad... Czy naprawdę możemy coś uczynić, by świat stał się bardziej domem Boga? Własnymi siłami nic nie zrobimy. Jesteśmy za słabi. Potrzebujemy wołać o Ducha Świętego, o Jego dary, o dar męstwa i odwagi, by nie poddać się wobec przeciwności. Potrzebujemy wołać o pomoc do Maryi, Matki Kościoła, którą Bóg dał nam jako wzór wypełnienia tego Słowa.

Duchu Święty, prosimy, udziel nam tych darów!
Maryjo, uproś u Boga łaskę świętości!

piątek, 29 czerwca 2018

Czas zdecydować

Jest czas poznawania, nauki... Rozmawiamy z drugą osobą, zapoznajemy się z jakąś ideą, organizacją. Trwa to czasem dłużej, czasem krócej. Jednak przychodzi w końcu moment, gdy trzeba podjąć decyzję: czy chcę wejść głębiej w relację z tym, kogo poznaję? Czy dziewczyna, którą poznałem, jest tą, z którą chciałbym przeżyć życie? Czy chcę oddać życie Jezusowi jako kapłan lub siostra zakonna? Czy chcę zaangażować się w pracę konkretnej partii politycznej?

Takich i innych decyzji do podjęcia jest mnóstwo w naszym życiu. Są one ważniejsze i mniej ważne.

Jest jednak najważniejsza decyzja w życiu i najważniejsze pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć. Pytanie, od którego zależy wszystko: moje dzisiaj i cała wieczność. Moje szczęście lub nieszczęście. Pytanie: kim jest dla mnie Jezus Chrystus?

Przed tym pytaniem stanęli Apostołowie. Przez jakiś czas poznawali Jezusa, uczyli się Go. Chodzili z Nim, rozmawiali, widzieli, jak postępuje z ludźmi, jak czyni cuda, głosi Słowo... widzieli Jego zatroskanie o wszystkich.

Jednak nie mogli do końca życia tylko się przyglądać. Trzeba było w końcu odpowiedzieć na pytanie Mistrza: kim dla Ciebie jestem? Czyli inaczej: jakie miejsce mam w Twoim życiu? Czy chcesz Mojego zbawienia? Czy chcesz przeżyć ze Mną wspaniałe życie pomimo tego, że nieraz są trudności, smutki i tragedie?

Jezus jest z nami codziennie, w wielkich wydarzeniach i tych najbardziej prozaicznych. Czasem nawet nie widzimy Jego obecności, ale On jest i daje nam wszystko to, czego potrzebujemy do życia i zbawienia. Może nie zawsze to widzisz, ja też... Ale warto dziękować Mu każdego wieczoru za najmniejsze dobro i prosić, by się objawiał, by się pokazywał, wychodził z ukrycia... bym to ja otworzył oczy.

Wszystko po to, by odkryć Go jako Mesjasza, Syna Boga żywego. Jako dobrego Boga, który kocha i zbawia.

A potem podjąć najlepsze z możliwych decyzji: tak, Boże, chcę wejść na Twoją drogę. Na najlepszą drogę dla mnie. Bym był z Tobą w królestwie - już tutaj i na wieki, w niebie.