wtorek, 16 sierpnia 2016

Kilka myśli na temat ŚDM i Pielgrzymki

W czasie tych wakacji Pan Bóg dał mi doświadczyć niesamowitych zdarzeń, a to z pewnością jeszcze nie wszystko...

Najpierw chciałbym opowiedzieć trochę o Światowych Dniach Młodzieży, które odbywały się w dniach 25-31 lipca, jednak de facto zaczęły się już wcześniej, bo 20 lipca jako Dni w Diecezjach, kiedy to młodzież z całego świata odwiedzała nasze diecezje.
W mojej rodzinnej parafii od 20 do 25 lipca gościła grupa 20 osób z Ukrainy. Grupa, która zafascynowała mnie swoją otwartością i wdzięcznością. Oni nie udawali zainteresowania tym, co dla nich przygotowaliśmy, ale czerpali na tyle, na ile potrafili. To ludzie niesamowicie dojrzali, którzy wiarę w Jezusa traktują na poważnie, a jest to szczególnie wymowne, gdy uświadomimy sobie, w jak trudnej sytuacji znajduje się obecnie Ukraina. Szczególnie uderza mnie świadectwo wiary jednej z dziewcząt. Gdy wybraliśmy się na rzeszowski rynek na koncert, ona szukała kościoła z wystawionym Najświętszym Sakramentem, by się pomodlić, ponieważ o wiele bardziej zmieniła jej serce chwila obecności przy Jezusie. Ta ukraińska grupa to była jedna wielka rodzina, pomimo tego, że młodzież pochodziła z różnych miejscowości.

Po zakończeniu Dni w Diecezjach udaliśmy się do Krakowa na wydarzenia centralne ŚDM. Jako klerycy zaraz po przyjeździe znaleźliśmy nasze "centrum dowodzenia" - Arcybiskupie Wyższe Seminarium Duchowne. To miejsce było idealne do tego, by być blisko Kościoła, który dosłownie "robił raban" w Krakowie.
ŚDM pokazał mi piękne oblicze Kościoła - Kościoła, który żyje, który jest radosny i uśmiechnięty, którzy wierzy. Wystarczyło popatrzeć chociażby na Filipińczyków, Włochów czy Hiszpanów - radość sama biła z ich twarzy. Powiedziałeś Hiszpanom "Ola!" i zaraz usłyszałeś radosny hałas. Uczestnicy ŚDM to ludzie, którzy przyjechali tu we wspólnym celu - by uwielbiać Miłosiernego Ojca. By pokazać, że życie zyskuje pełny sens tylko w łączności z Bogiem. Że potrzebujemy wspólnoty, bo - jak powiedział papież Benedykt XVI - "nikt nie jest samotną wyspą"!. Wiara bowiem to nie tylko skupienie i powaga - choć to też jest ważne - ale przede wszystkim życie nadzieją i pokojem serca wśród różnych przeciwności tego świata! Codziennie na nowo muszę o to prosić Pana i tego się uczyć, bo takie życie pociąga.
Prócz pielgrzymów zza granicy poznałem niesamowite duszpasterstwo akademickie w Krakowie - Duszpasterstwo św. Anny. Duszpasterstwo zorganizowane, żyjące i działające na chwałę Pana. Duszpasterstwo mające pięknych członków i pięknego kapłana, który jest dla mnie wzorem, jeśli chodzi o odprawianie Mszy świętej. Mogłem, wraz z przyjacielem, uczestniczyć we Mszy wraz z nimi w oratorium, znajdującym się w podziemiu. Widząc zgromadzoną młodzież, mój przyjaciel stwierdził: "Oni żyją jak pierwotny Kościół". Bo rzeczywiście wiara sama z nich biła, a gdy po Mszy świętej rozmawiałem z jedną z członkiń tego duszpasterstwa, na jej twarzy zobaczyłem prawdziwie anielski uśmiech - uśmiech człowieka wierzącego.

Tak więc ŚDM to dla mnie doświadczenie ciągle świeżego Kościoła, niezależnie od wieku jego członków. Doświadczenie, którego nie chcę zatracić i którym chcę się dzielić.

Niedawno wróciłem także z 39. Pieszej Pielgrzymki Rzeszowskiej na Jasną Górę. Tam także dane mi było zobaczyć piękny Kościół złożony z ludzi, którzy mimo trudów i zmęczenia budują jedną wielką rodzinę. Ja sam po sobie widzę, jak ciężki w kontaktach jestem, gdy dopada mnie trud fizyczny. Pielgrzymi natomiast są dla mnie wzorem "tracenia" życia po to, by inni mogli zyskiwać. Mimo tego że nie przeszedłem całej trasy, bo średnio co drugi dzień jeździłem na miejsca noclegowe szukać kawałka dachu nad głową dla pielgrzymów z grupy św. Kazimierza (pozdrawiam ich z całego serca), to widok jasnogórskiego klasztoru był niesamowity po tylu dniach wędrowania. Doświadczyłem, że trud pielgrzymowania ujawnia to, co nieuporządkowane, nad czym trzeba popracować. I chwała Bogu za to, ponieważ łaską od Niego jest to, że pokazuje niedoskonałości, by mógł je potem przemieniać. Poza tym pielgrzymka to dla mnie spotkania z pięknymi ludźmi, od których wiele mogę się uczyć. Mam nadzieję, że jeśli tylko Pan Bóg za rok pozwoli, to będę pielgrzymował kolejny raz.

Cieszmy się tym, co mamy, nawet jeśli mamy niewiele. To fakt, że są ludzie, dla których życie bywa koszmarne - i po ludzku trudno to wytłumaczyć. Pan Bóg jednak w tym wszystkim ma jakiś swój plan, bo jeżeli jest On nieskończonym Miłosierdziem i ma wszelką wiedzę - to nie mogą mu "umknąć" te wszystkie trudne zdarzenia, które nas dopadają - On z pewnością wyciągnie z nich dobro. Módlmy się o to i błagajmy Go o pomoc, bo sami nic nie możemy. I odkrywajmy piękno wiary, piękno zawierzenia Bogu przez ręce Maryi Niepokalanej. Bądźmy Jej rycerzami, walczącymi o zbawienie nasze oraz innych dusz.